Byliśmy w Starym Sokołowie...

Byliśmy w Starym Sokołowie... (oprac. kol. Marian Pacholak)

A jesli komu droga otwarta do nieba,
Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba,
Że co im zazdrość ujmie. Bóg nagradzać będzie,
A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie.

Jan Kochanowski, Pieśni, Księgi wtóre: Pieśń XII

W środę 17 października 2018 r. o godz. 10.30 przed budynkiem świetlicy w Starym Sokołowie (gmina Końskie)
odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej ppłk. Leopoldowi Krizarowi ps. „Czeremosz”.
Organizatorem uroczystości był Urząd Miasta i Gminy w Końskich.

Fot. © Andrzej Lach

11.11.2018 Reportaż Mariusza Kamińskiego „Klamra” - https://radio.lublin.pl/news/na-wlasne-uszy-godzina-z-reportazem-2747433

Ppłk. Lepold Krizar był oficerem Wojska Polskiego. Zginął podczas operacji lotniczej krypt. „Poldek 1”, nocą z 16 na 17 października
1944 roku pomiędzy Sokołowem a Dziebałtowem. Uroczystego odsłonięcia tablicy dokonali przedstawiciele rodziny
ppłk. „Czeremosza” wraz z Burmistrzem Miasta i Gminy Końskie Krzysztofem Obratańskim;
więcej – www.polskieradio.pl/287/5715/Artykul/1703403,Krizar-Leopold

Fot. © Andrzej Lach

Podczas uroczystości obecni też byli m. in. przedstawiciel z Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach dr Marek Jedynak,
który wygłosił prelekcję nt. ppłk. cc. Leopolda Krizara „Czeremosza”, przedstawiciele Fundacji Cichociemnych i Fundacji Armenia
oraz sołtysi i mieszkańcy okolicznych wsi, uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Dziebałtowie zadbali o oprawę artystyczną uroczystości.
Więcej: Arek Góral, Upamiętniono ppłk. Leopolda Krizara [zdjęcia] – http://tkn24.pl/upamietniono-pplk-leopolda-krizara-zdjecia/

Ppłk. cc. Leopold Krizar "Czeremosz" zginął śmiercią spadochroniarza podczas operacji lotniczej „Poldek 1” nocą 16/17 października 1944 r. W trakcie zeskoku najprawdopodobniej zaplątał się w taśmy statyczne pozostałe na zewnątrz samolotu po jego poprzednikach i przez kilkadziesiąt kilometrów ciągnięty był za statkiem powietrznym, aż do momentu, gdy wyrzucający (despatcher), odciął taśmy desantowe. Ppłk "Czeremosz" spadł (z nierozwiniętym spadochronem) w lesie „Kólcowodki” (Kluczowotki), w odległości – według współczesnych meldunków i zeznań – około 500-800 m od byłego dworu Kanigowskich (w kierunku południowo-wschodnim) i 10-15 m od skraju lasu.
Zwłoki odnalezione zostały 22 października 1944 r.
Na temat ppłk. cc. Leopolda Krizara "Czeremosza" dalsze informacje na blogu p. Krzysztofa Woźniaka Końskie.org.

Miejsce symbolicznego pochówku w październiku 1944 roku zaznaczono czerwoną elipsą - https://www.google.com/maps/

W narodowej świadomości uchodzą za elitę Polski Walczącej, niepodległa i wolna ojczyzna była dla nich największą wartością.
Mowa o cichociemnych. Jeden z nich, pułkownik Leopold Krizar, pseudonim Czeremosz, 74 lata temu zginął na terenie dzisiejszej wsi
Stary Sokołów w gminie Końskie. Dziś mieszkańcy uczcili pamięć bohatera;
zobacz filmową relację – https://kielce.tvp.pl/39510121/uczcili-pamiec-cichociemnego-pulkownika-leopolda-krizara

Trochę o tak niedawnej przecież historii...

Sezon operacyjny „Odwet”

Od sierpnia do grudnia 1944 roku do Polski wystartowało 400 samolotów, 227 z nich wykonało zadanie.
Stracono 47 samolotów wraz z załogami. Przerzucono 138 skoczków, 1 nie przeżył, oraz 355 ton zaopatrzenia,
z tego 150 ton odebrano; na potrzeby walki w Kraju dostarczono 3 996 188 dolarów,
34 800 dolarów w złocie oraz 6 460 000 marek, 5 proc. stracono;
zob.: Cichociemni elita dywersjihttp://elitadywersji.org/zrzuty-1944/

Dane techniczne Mk.VIhttp://www.samolotypolskie.pl/samoloty/702/126/Consolidted-Vultee-B-24-Liberator2

Rozpiętość- 33,5 m, długość- 20,2 m, wysokość- 5,5 m, powierzchnia nośna- 97,4 m2.
Masa własna- 15500 kg, masa całkowita- 29500 kg.
Prędkość max- 466 km/h, prędkość przelotowa- 345 km/h, pułap- 8550 m, zasięg- 4830 km, zasięg max- 5500 km.

Popołudniem 16 października 1944 roku miano wyprawić z południowych Włoch do Polski aż 30 samolotów
ze sprzętem wojskowym. W rzeczywistości wystartowało ich znacznie mniej: osiem z alianckiego Campo Casale (k. Brindisi)
i sześć z lotniska Celone (Foggia). Dwa z nich, należące do polskiej eskadry 1586 niosły na pokładach – prócz sprzętu – także
sześcioosobowe ekipy skoczków. Na miejsce zrzutu samolot zespołu „Poldek 1” dotarł ok. godz. 22, po wykonaniu zadania,
po 12 godzinach lotu lądował w bazie we Włoszech o godz. 04.40.

Zob.: Consolidated B-24 Liberator (z ang. wyzwoliciel) – https://en.wikipedia.org/wiki/Consolidated_B-24_Liberator

Campo Casalehttps://ipn.gov.pl/pl/upamietnianie/polskie-miejsca-pamieci/wlochy/39747,BRINDISI-Campo-Casale.html

Brindisi – http://www.polishsquadronsremembered.com/301/Brindisi.htm

Data: 16/17 X 1944 r. - Zestawienie uczestników LX operacji lotniczej (2 zespół)

Poldek 1 (Liberator KH-151 GR-S)

Dowódca: por. naw. F/O Stanisław Kleybor (nawigator).
Ekipa: W/O Henryk Jastrzębski (pilot); F/S Ludwik Skoczylas (pilot);
P/O Zygmunt Nowicki (radiotelegrafista); F/S Antoni Imielski (despatcher);
F/S Emil Szczerba (mechanik); F/O Józef Bednarski (strzelec).

Skład skoczków-cichociemnych:

  • mjr piech. Jerzy Emir-Hassan ps. "Turek 2", "Żuk" (przydział do Okręgu AK Łódź jako szef sztabu Okręgu),
  • ppłk piech. Leopold Krizar ps. "Czeremosz", „Buk”; przybył z Bazy 10 na Stację Wyczekiwania „B”
    26 września 1944 r. (odprawa: rozkaz 3 października 1944),
  • kpr. łączn. rez. Aleksander Makagonow ps. "Wschód" (przydział do Oddz. V Podokręgu Piotrków, telegrafista),
  • por. piech. rez. Bruno Nadolczak ps. "Piast", „Serb” (przydział do Oddz. II Podokręgu Piotrków
    jako zastępca szefa oddziału, później oficer w Oddz. II Okręgu AK Łódź),
  • ppor. łączn. rez. Stefan Przybylik ps. "Gruch" (przydział do Podokręgu Piotrków jako dow. plut. łączności),
  • płk lotn. Roman Rudkowski ps. "Rudy" (pierwszy skok 25/26 stycznia 1943 r., przydział do Wydziału Lotnictwa
    Oddz. III KA AK jako szef wydziału; 29/30 maja 1944 r. odleciał na zachód z zadaniami w zakresie pomocy
    lotniczej dla Kraju); tym razem przybywa do Kraju jako emisariusz Szefa Sztabu Naczelnego Wodza i ponownie
    obejmuje stanowisko szefa Wydziału Lotnictwa KG AK.

Dziennik lotów Polskiej Sekcji Special Operations Executive.
Loty z Tunisu i Brindisi (1943-1945) – http://elitadywersji.org/zrzuty-trasy-przelotow/

Ekipa „Czeremosza" lecąca Liberatorem KH-151„S" miała skoczyć na placówkę "Ognicha" położoną o 15 km
na południowy zachód od stacji kolejowej Koniecpol. Ponieważ placówka ta nie odpowiedziała na sygnały samolotu,
zaczął on szukać położonych w pobliżu dwóch placówek zapasowych. Nie mogąc ich odnaleźć z powodu zalegającej mgły,
skierował się na „Newę" (Żerechowa pod Piotrkowem Trybunalskim), która będąc bastionem mogła przyjąć kilka zrzutów.
Liberator w kilku nawrotach zrzucił 12 zasobników oraz 6 skoczków. Wyskoczyli wszyscy.

Wojskowy Instytut Geograficzny (Warszawa 1937).
Skala 1 : 100 000 (1 cm = 1 km w terenie) – http://polski.mapywig.org/news.php

Po dziecięciu latach jeden z nich – Bruno Nadolczak, ps. "Serb" – tak wspominał (we fragmentach) ten lot:

Nazajutrz o godz. 13.30 wyjeżdżałem z bazy [tj. stacji wyczekiwania] na lotnisko. [...] Stanąłem w drzwiach baraku
i przyglądałem się typom, z którymi miałem lecieć. Ta wysoka tyka (cholernie chuda) – pewnie radiota [radiotelegrafista],
owa mała kluska – również. Tych dwóch widywałem: sucha w rysunku i w ostrych rysach twarz należy do ppłk. „Czeremosza”;
tamte oczy o połysku ludzi południa i łysa głowa – to mjr „Tur II”. Ja jestem piąty, a szóstego, ową szyszkę
(której mam adiutantować [płk. „Rudy”]), ma przywieźć operacyjny.
[...] do odlotu była jeszcze pełna godzina.

Na wysokim podniebnym szlaku czułem się osamotniony. W takich wypadkach najlepszym lekarstwem jest rozmowa
z towarzyszami podróży. Czeremosz jak gdyby tylko na to czekał. Zwierzył się od razu ze swoich przeczuć.
W ciągu całej rozmowy twierdził, że coś się z nim dziś stanie. Zaskoczyła mnie uporczywość tego twierdzenia.
Zbadałem przezornie jego spadochron, najpierw wzrokiem, a potem dla upewnienia sie, czy rzeczywiście wszystko w porządku,
dotknąłem koperty palcami. Czeremosz uśmiechnął się smutno. Starałem się zbić bezpodstawność wszelkich przeczuć,
a gdy to nie pomogło, zapytałem wręcz, po co w takim razie leci. Znów tylko smutno się uśmiechnął.
Nastało między nami męczące i długie milczenie. Dopiero, gdy na horyzoncie ukazały się góry Jugosławii,
zwróciłem jego uwagę na pejzaż. Obserwacja i wymiana wrażeń zainteresowały go trochę.
[...]
Samolot zakreślał koła (a więc byliśmy już w rejonie placówki). Świateł jednak nie było. [...] pilot oznajmił,
że poszuka placówki zapasowej.
[...]
– Światła zgadzają się! – Zaraz też [wykidajło] doskoczył do pak i gdy samolot nadszedł na światła w dole,
wygarnął wszystkie. W tym samym czasie z komory bombowej poszły zasobniki.
Włożyliśmy z Rudym nogi w dziurę. Miał nastąpić zrzut ludzi. W tym własnie momencie [...] zauważyłe w niej
petlę. Taką zwyczajną ze sznurków. Widocznie po wyrzuceniu zasobników prąd powietrza wessał końce sznurków
do dziury. Tworzyły pogmatwaną petlę, walącą to o jedną, to o druga ścianę.
[...]
Ręka wykidajły opada gwałtownie w dół i jednoczesnie rozlega się:
Go!
[...]
Czekamy na resztę skoczków [piątego i szóstego]. Maszyna podchodzi do zrzutu ostatniej pary.
Już jedna czasza napełniła się powietrzem. Gdzie druga? Co to – nie ma? [„Czeremosz”] Nie wyskoczył?
Niemożliwe! [...] Spod czaszy wyplątuje się Tur II.
– Gdzie Czeremosz?
– Wyskoczył przede mną.

[...]
Ciało Czeremosza znaleziono po kilku dniach, nadziane na pień złamanej sosny.
Miał oczy otwarte i rozchylone usta. W tych oczach i ustach zastygł jego smutny uśmiech.

Serb, Silniki grają równo. Pamięci ppłk. Czeremosz-Kryzara, [w:] Drogi Cichociemnych, Londyn 1954, s. 69-75.

Powyższa mapa (Wojskowy Instytut Geograficzny. Warszawa 1937) przechowywana w zbiorach
Studium Polski Podziemnej z zaznaczonym miejscem upadku (śmierci) ppłk. piechoty Leopolda Krizara.

Postscriptum

Ponieważ – przynajmniej w tym miejscu – historia ta nie może się tak zakończyć, powróćmy do Milijowa i jesieni 1900 roku,
gdy w domu miejscowego cieśli, Ferdynanda Krizara (syna Józefa i Karoliny Jagielnickiej) oraz Rypsymy z Nikosiewiczów
(córki Mikołaja i Marii Torosiewicz) – synowie Kola (Mikołaj, 1892) i Poldek (Leopold, 1896) – przywitają najmłodszego braciszka,
Tośka (Antoniego), a mojego przyszłego dziadka (po kądzieli); ostatni, Stanisław, ujrzy światło dzienne w 1906 roku,
wcześniej rodzinne grono uzupełni jeszcze siostrzyczka, Karolina (1898).
 


Fot. © Mariola Pacholak

Po niebie nie latały jeszcze aeroplany, ale już od połowy 1898 roku w Milijowie pojawiła się lokalna „kolej żelazna” (szynowa) łącząca
na odcinku 44 kilometrów Wyżnicę (Wiznitz) i Niepołókowce (Nepolokoutz), a następnie miasto stołeczne Bukowiny – Czerniowce,
skąd otwierały się już drogi na Lwów i Wiedeń; miasto zostało przyłączone do Austrii w 1775 roku, a w 1849 stało się stolicą
Księstwa Bukowiny, kraju koronnego Cesarstwa Austrii (Czerniowce nazywane są też często Małym Wiedniem Wschodu).

Bukowina, leżąca w północnej strefie umiarkowanej, ma klimat surowy i niestały. Po ostrej i długiej, bo trwającej
pięć miesięcy zimie następuje krótka, zazwyczaj obfita w opady atmosferyczne wiosna, będąca przejściem
do gorącego lata, po którym nastaje łagodna i piękna jesień.

Milijów, Miliów (zdecydowanie rzadsza też forma pol. Milejów), niem. Millie, rum. Milie, rus. Milijiw.
Milijów i okolice. Reprodukcja (Warszawa 1923) mapy austriackiej z 1916 roku. Mapy WIG – http://maps.mapywig.org/

Milijów (ok. 300 metrów n. p. m.) był w tym okresie (w źródłach pisanych nazwa pojawia się już w połowie XV wieku) niewielką
wsią parafialną (parafia grecko-nieunicka w miejscu), leżącą na prawym brzegu Czeremoszu, w powiecie wyżnickim.
Od północnego-wschodu i wschodu graniczy z Banillą Ruską (tamże stacja pocztowa), od południa i południowego-zachodu
z Ispasem, a od zachodu z Rybnem w Galicji;
zachodnią granicę (w szczegółach zawsze trudną do ustalenia) tworzy rzeka Czeremosz.

Wzdłuż wschodniej granicy osady, na niewielkiej przestrzeni płynie Korytnica (jak wszędzie u podnóża Karpat, tu Karpat Wschodnich,
wypełniając liczne malownicze jary i rozlewiska), która napływając z obszaru Ispasa, przepływa następnie wzdłuż granicy na północy
i przechodzi na obszar Banilli Ruskiej, gdzie w końcu wpada do Czeremoszu. Oprócz tej wody, zachodni obszar Milijowa i wyjątkowo
żyzne, lesiste (buczyna) ziemie, zraszają potoki: Roztoka (wschodnie ramię Czeremoszu) i Młynówka (wschodnie ramię Roztoki),
oba wpadają też nieopodal do Czeremoszu.

Milijów i okolice. Wojskowy Instytut Geograficzny (Warszawa 1933). Mapy WIG – http://maps.mapywig.org/

Tuż obok, omijając tutejsze zabudowania, biegnie droga z Wyżnicy do Waszkowiec (i dalej do Czerniowiec).
Wzniesienie wsi przy ujściu Roztoki wynosi około 275 metrów i dzieli się na trzy obszary dóbr (majątków), od swych właścicieli
zwane: Milijów-Bohosiewicz oraz Milijów-Flondor (I-II); ostatnie, obok rodzinnych dworów, zawierały także młyny.

Liczba mieszkańców (dane za rok 1880) na obszarze gminnym wynosiła – 1741 osób, na dworskim Bohosiewicza – 89
oraz Flondra – 94, zatem łącznie to 1924 mieszkańców (w większości to miejscowi Rusini i Rumuni, dalej Żydzi i Niemcy oraz
Ormianie i Polacy (w licznych rodzinnych koligacjach).

Natomiast w 1914 roku wioska liczyła 2567 mieszkańców, w tym 77 Polaków, funkcjonowała już tutejsza poczta i telegraf,
przystanek kolejowy i czytelnia polska Towarzystwa Szkoły Ludowej. Niewielki, choć murowany, kościół rzymsko-katolicki
p. w. św. Anny wzniesiony w 1927 roku, należał do parafii p.w. św. Ap. Piotra i Pawła w Wyżnicy.
Od 1880 roku wychodzi w Czerniowcach dwa razy w tygodniu „Gazeta Polska”, jedyne czasopismo polskie na Bukowinie.

21 marca 1909 roku – Milijów, Czytelnia Polska: Z inicjatywy dr. Teodora Bohosiewicza, właściciela dóbr Milijów,
uroczyście obchodzono rocznicę powstania styczniowego. W uroczystości wziął udział miejscowy dwór, który przyczynia się
do rozbudzenia życia narodowego licznej miejscowej Polonii. Na program obchodu złożyły się: odczyt Ignacego Kukli,
członka czerniowieckiego „Ogniska” O powstaniu styczniowym, pieśni narodowe śpiewane przez dzieci, którymi opiekuje się
Helena Bohosiewiczówna, egzamin dziatwy polskiej z historii i języka polskiego, który wypadł bardzo dobrze.

Lecz o tym wszystkim, rzecz jasna, chłopcy wiedzieć nie musieli, bardziej interesowały ich zapewne owe potoki i łąki pełne motyli,
"zapracowane" młyny i „strasznie” dymiący parowóz oraz czy w Czeremoszu mama (trzymająca wszystkich dość ostrą ręką)
pozwoli im wreszcie łowić pstrągi i lipienie.

Być może nasłuchiwali też, w jednej z wielu tutejszych historii i podań huculskich, o rozbójniku Doboszu (1700-1745),
który w pobliskiej wiosce Berhomet (nad Seretem), ściślej: w okolicach góry Stożek (860 m), miał zakopać zrabowane skarby,
a może nawet słuchali opowieści o średniowiecznym zamku w Branie w Siedmiogrodzie, który uchodził za siedzibę
wampira Draculi, choć równie despotyczny hospodar wołoski Wład Palownik (1431-1476), nigdy w nim nie zamieszkał;
nie wspominając już o wszechobecnych i tutaj żydowskich dybukach...

Wszystko to były opowieści, przez które strach nawet wyglądać przez okna rodzinnego domu,
„sen mara, Bóg wiara”, stąd ponawiane bardziej „męskie” pytania i kolejne prośby....

Czy tato Ferdynand, który z zawodu był cieślą i miał też niewielką kuźnię, da „się uprosić”, aby wystrugał (przynajmniej dla najstarszego,
który po wychowaniu i nauczaniu domowym był już uczniem tutejszej 5 klasowej Szkoły Ludowej) „prawdziwą” szablę
pułkownika Wołodyjowskiego, a mama Rypsyma znalazła czas i dokończyła znane już im opowieści o „rycerzach znad kresowych granic”,
obronie Kamieńca i Baszcie Ormiańskiej; od Milijowa Kamieniec Podolski to tylko około 160 kilometrów.

Pozostańmy – zatem w zadumie – wobec tych bukowińskich czasów, gdy zaczynało się i trwało także
dla Leopolda Krizara – „dzieciństwo sielskie, anielskie”..., gdy młody człowiek zadaje więcej pytań, na niektóre nie oczekując odpowiedzi,
gdyż jest przekonany, że otaczający go świat rodzeństwa, mamy i taty, dziadków, bliższych i dalszych krewnych,
będzie zawsze taki sam, niezmienny i wieczny...

Dom, legionowe ordery (Mikołaj i Leopold zostali żołnierzami Komendanta) i rodzinne pamiątki pochłonęły
kolejne wojny – ocalała pamięć – i tak niech już w miejscu tym zostanie,
jak ów bukowiński ich „kraj lat dziecinnych”... pośród szumu Prutu, Czeremoszu...

 

Zob. też:

Tam szum Prutu, Czeremoszu. Czarnohora 2017https://www.youtube.com/watch?v=_us70fWd8mE

Lepold Krizar - ormiańsko-polski Cichociemny - http://www.fundacjaormianska.pl/ormianie/ormianie-polscy/lepold-krizar-o...

Miliów i Millie [w:] Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego..., t. 6, Warszawa 1885,
s. 426-427 i 428 – http://dir.icm.edu.pl/pl/Slownik_geograficzny/Tom_VI/426

Otto Mieczysław Żukowski (1867-1942), Bukowina pod względem topograficznym, statystycznym i historycznym
ze szczególnem uwzględnieniem żywiołu polskiego
,
Czerniowce: nakł. H. Pardini, 1914 – https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/13958/edition/12531/content?ref=desc

Walenty Ćwik [pseud.; nazwa aut.: Józef Białynia Chołodecki (1852-1935)], Bukowina: wzmianka o jej przeszłości
i zabytkach
, Czerniowce: nakł. R. Eckhardt, 1884 – https://polona.pl/item/bukowina-wzmianka-o-jej-przeszlosci-i-zabytkach,NzUxODg2MjY/6/#info:metadata